Etnolog w "terenie" czy wyprowadzona "w pole"

Etnolog w "terenie" czy wyprowadzona "w pole"

piątek, 2 kwietnia 2010

Przedświątecznie

Inność. Objawia się w moim życiu z całą mocą, zwłaszcza teraz, przed Świętami, gdy szykuję na poły wegańską święconkę Mały kompromisik między starymi i nowymi nawykami objawił się w koszyczyku pasztetem pieczarkowo-sezamowym (bez grama białka zwierzęcego) i dwiema malutkimi białymi kiełbaskami. Już nie pamiętam kiedy jadłam wieprzowinę... Pamiętam nastomiast dokładnie moment, w którym uświadomiłam sobie, że jej zapach jest dla mnie nieprzyjemny. Wcześniej, w trakcie rozmów z muzułmanami w Bułgarii i ich stosunku do tabu pokarmowych (alkohol, post, wieprzowina) usłyszłam opinie na temat mięsa świni, która je wszystko. Jak to świnia... Próbowałam też wielokrotnie baraniny w czasie tradycyjnych obrzędów ofiarniczych (tzw. Kurban). I tak najpierw zrozumiałam, że - wbrew obiegowym polskim opiniom - baranina wcale nie śmierdzi. A potem wróciłam do Polski, gdzie z miejsca powalił mnie "zapach" schabowych - po raz pierwszy w sensie negatywnym.

A muzułmanie piją alkohol i jedzą wieprzowinę. Oczwiście nie mówię o duchownych i tradycjonalistach, lecz o takich zwykłych ludziach, jak Ty i ja. Są pewnie kraje gdzie muzułmanie są bardziej otodoksyjni. Ale Bułgaria do nich nie należy. A jeśli trudno Ci w to uwierzyć, to zastanów się przez chwile ile prawdy tkwi w rozpowszechnionym na południu przekonaniu, że katolicy nie uprawiają przedmałżeńskiego seksu... Oto analogia.

Tymczasem kuchnia wzywa - obowiązek gospodyni i przyszłej matki-Polki. Do dzieła zatem!
Wesołych Świąt!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz